Czytam Wysokie Obcasy, choć nie zawsze mi z nimi po drodze. Niektóre teksty omijam, nad innymi zatrzymuję się na dłużej. Tak było z felietonem Ireny Cieślińskiej w ostatnim numerze (WO, 20 kwietnia). Czytam wszystkie teksty Irki, większość z nich porusza we mnie tkliwe struny, a wiele bawi do łez. Miałam okazję z nią kiedyś współpracować i przekonałam się na własnej skórze, że jest nie tylko znakomitą dziennikarką, ale również zapaloną popularyzatorką nauki. Jak ona potrafi opowiadać…, jak tłumaczyć rzeczy, które nie śniły się filozofom… Nic dziwnego jest racjonalistką, co z upodobaniem podkreśla.
W ostatnim numerze Wysokich Obcasów Irka przywołuje słynną listę umiejętności, które powinien posiadać przeciętny siedmiolatek. Została opracowana przez Donatę Elschenbroich po badaniach przeprowadzonych w latach 90. w Niemczech. Lista doświadczeń i umiejętności siedmiolatka jest długa, a wiele znajdującej się na niej punktów dało mi, doświadczonej jakby nie było matce czwórki dzieci, do myślenia. Zacytuję Wam tylko kilka:
– choć raz w życiu wpaść do strumienia, wspiąć się na drzewo
– umieć nakarmić trzy różne zwierzątka,
– wbić gwóźdź, wkręcić śrubkę, wymienić baterię,
– wyczuć puls u znajomego, u zwierzęcia i u siebie
– umieć rozpalić i zgasić ognisko na polanie,
– zrobić masło, ubić śmietanę
Czytam, czytam i zgadzam się z Ireną Cieślińską, że ta lista jest w wielu miejscach wzruszająco nostalgiczna. Bo odwołuje się bardziej do naszego dzieciństwa, niż do dzieciństwa współczesnych dzieci. Czy ktoś jeszcze dzisiaj ubija śmietanę? Czy dajemy dzieciom do ręki gwoździe i młotek? Czy pozwalamy im na moczenie się w strumieniach?
Irena zadaje mocne pytania: Po co uczyć się rzeczy, które nikomu do niczego raczej się nie przydadzą? Czy są rzeczywiście niezbędne dla rozwoju, czy to już tylko relikty przedcyfrowej epoki? A może dzieci zawsze, w każdej kulturze powinny doświadczać tego, że obok nich coś rośnie, pracuje, umiera?
Nie mogę przestać o tym myśleć, widząc moich młodszych synów spędzających godziny przy komputerze. Czy dałam im szansę na poznanie prawdziwego świata? Czy mając znacznie więcej niż siedem lat, potrafią zrobić to, co według badań powinien umieć siedmiolatek? Nie jestem taka pewna…
Starałam się, aby moje dzieci doświadczyły wszystkiego, czym sama zachwycałam się w dzieciństwie. Jeździmy pod namiot, chodzimy po górach, lepiliśmy razem bałwany…, odwiedzamy muzea, rozmawiamy o rzeczach ważnych i mniej ważnych… Wiele razy przekonałam się, że to, co mnie cieszyło, ich tak bardzo nie cieszy; że to, co mnie pochłaniało bez reszty, im wydaje się nudne. Czy poniosłam porażkę? Czy coś przeoczyłam? Nie wiem. Zaakceptowałam to, że są inni; że rzeczywistość, w której dorastają, jest inna. Mam tylko nadzieję, że udało mi się wzbudzić w nich wrażliwość na świat, który jest mi bliski. Bo jedno jest pewne – mój świat dzięki nim jest o wiele ciekawszy.
Cały felieton Ireny Cieślińskiej z Wysokich Obcasów znajdziecie TUTAJ
Warto przeczytać: „Co siedmiolatek wiedzieć powinien” Donata Elschenbroich