Nie jestem podróżniczką. Niestety. Byłam w kilku krajach, trochę pojeździłam w młodości autostopem, jednak moje wyprawy kończą się na mazurskich jeziorach, bałtyckich plażach i kazimierskich polach. A im jestem starsza, tym częściej myślę o wyjeździe w mniej lub bardziej nieznane. Czuję narastającą potrzebę wolności, która niezmiennie kojarzy mi się z daleką podróżą z plecakiem w kapeluszu Włóczykija.
Odkąd przeczytałam książkę „Lalki w ogniu” Pauliny Wilk – bardzo, bardzo ją wam polecam – marzę o podróży do Indii. To marzenie przez duże M. Takie z gatunku naprawdę trudnospełnialnych. Cieszę się, że je mam – mogę je sobie celebrować, obracać w myślach przed snem, czekać, aż się spełni. Aż ja je spełnię!

>> Czytaj także: Haftowane sercem – biżuteria z duszą

Tymczasem podróżuję palcem po mapie – czytam blogi podróżnicze, oglądam zdjęcia z dalekich krajów, obserwuję instagramowe konta tych, którzy ruszają w świat. W ten właśnie sposób trafiłam na Nomad Accessories. Na początku myślałam, że to kolejna strona o podróżach. Po chwili zorientowałam się jednak, że egzotyczne miejsca ze zdjęć są pretekstem do opowiedzenia zupełnie innej historii.
Bohaterem tej opowieści jest biżuteria. Opowieść i biżuterię tworzy ta sama osoba – Beata Serwa, zafascynowana innymi kulturami i zainspirowana etnicznymi ozdobami, które widuje przemiarzając odległe zakątki świata.

(Fot. Instagram Nomad Accessories)

Kiedy podczas studiów zaczytywałam się w Kapuścińskim, Mroziewiczu, czy Terzanim, przez myśl mi nie przeszło, że będę tworzyć biżuterię inspirowaną podróżami. Stawiałam pierwsze kroki w dyplomacji. Jednak wraz z kolejnymi wyprawami moja ciekawość świata rosła. Zaczęłam szukać sposobu, aby to doświadczenie przekuć w coś twórczego. Tak powstało Nomad Accessories.

 

Beata tworzy biuterię własnoręcznie, całymi dniami mozolnie zaplata korale w długie sznury. Najczęściej powstają male, naszyjniki składające się według tradycji ze stu ośmiu korali, które tradycyjnie służą do modlitwy i medytacji. Odpowiedniki najbardziej znanej wersji mali – hinduskiej i buddyjskiej – znajdziemy również w innych kulturach – arabskiej, greckiej. Male Nomad Accessories powstają z kamieni naturalnych, ziaren, drewna, są ozdobione jedwabnymi chwostami i wizerunkami bóśtw. 

(fot. Instagram Nomad Accessories)

To, co urzeka mnie w Nomad Accessories, to nie tylko biżuteria, choć tej nie umiałam, nie umiem i nie będę umiała się jej oprzeć. Oczarował mnie świat, którym Beata się dzieli – skąpany w ciepłym słońcu i spowity mgiełką nostalgii. Wszystko jest pięknie zakomponowane, spójne i konsekwentne. Oryginalne i jedyne w swoim rodzaju. Prawdziwe i autorskie od początku do końca. Takie, jakie cenię najbardziej.

(Fot. Instagram Nomad Accessories)

Nosząc male i bransolety, które tworzy Beata, czuję się cząstką jej opowieści o świecie, który – choć daleki – staje mi się bliski. Są dla mnie symbolem otwartości i szacunku dla innych kultur, które poznaję póki co ze zdjęć i książek, marząc o tym, że kiedyś stanę z nimi twarzą w twarz.

Biżuterię Nomad Accessories można kupić poprzez stronę na FB lub na Etsy.