„Uszyj mi spodenki…” pamiętacie ten piękny odcinek bajki o Kreciku? Z zapartym tchem śledziłam kolejne etapy spełniającego się marzenia Krtka o lnianych spodenkach z kieszeniami. Od tego czasu mam wielką słabość do lnu.

Kiedyś kochałam lniane ubrania, miałam wiele powłóczystych szat, w których wyglądałam jak „baba cool”, co po francusku znaczy ni mniej, ni więcej tylko „dziecko kwiat”. Potem się lnem zmęczyłam, poszybowałam w stronę bawełnianej czerni. Aż do chwili, kiedy na fejsbuku dostrzegłam zdjęcie lnianego kimona w kolorze brudnego różu. Pamiętam dobrze zachwyt nad tym zdjęciem, nie był to bowiem zwykły packshot, ani zdjęcie ubrania na modelce. Kimono powiewało sobie na tle szarego nieba, łopocząc na niewidzialnym wietrze. Wiedziałam już, że za tym zdjęciem stoi ktoś, kogo chciałabym poznać. Ktoś o bliskiej mi wrażliwości i estetyce.


I tak od słowa do słowa, a raczej od wiadomości do wiadomości na messendżerze, zaczęła się nasza znajomość z Pauliną, autorkę pięknego projektu „Len i Spółka”. Nie poprzestałyśmy na korespondencyjnej znajomości. Spotkałyśmy się na żywo w Krakowie, gdzie Paulina mieszka i pracuje. Piłyśmy kawę z findżanu, rozmawiając o wielu, wielu różnych sprawach, bynajmniej nie tylko o lnie. Bo Paulina tworzy nie tylko lniane cuda, robi też sobie kosmetyki, uczy się naturalnego barwienia tkanin, współpracuje z wieloma ciekawymi kobietami, które – jak ona – mają twórcze pasje.


Paulina fotografuje lniane sploty jak nikt inny. Przygląda się niteczkom, analizuje kolorystyczne niuanse, podgląda świat przez lniane prześwity. Tworzy magię.

Trudno było nam skończyć rozmowę, która toczyła się na krakowskim Kazimierzu dokładnie rok temu. Toczymy ją zatem nadal wirtualnie. A w mojej szafie znów zagościł len. Mam już piękne czarne koszulisko, tuniki, szale. Mam też lniane spodenki. Z kieszeniami. A jakże. Każdy z projektów omówiłyśmy, ustalając nie tylko rozmiar. Dopracowałyśmy szczegóły, rozstrzygnęłyśmy wątpliwości. Dzięki temu Paulina stworzyła ubrania na wymiar mojego ciała i duszy. Lubię je nosić, nie tylko dlatego, że są piękne, naturalne i wygodne. Dla mnie są szczególne, bo stworzyła je osoba, która wkłada w nie swoje serce i dobrą energię. A czym innym się teraz otulać jak nie tym?