Są filmy, które zostają z nami na zawsze. Ze mną zostało zaledwie kilka. Jednym z nich są „Twarze plaże” – film, który oczarował i zaczarował mnie zarazem. Wychodząc z kina wiedziałam, że nigdy go nie zapomnę. Myśląc o nim, na przemian uśmiecham się i ocieram łezkę wzruszenia. Tym bardziej dziś, kilka dni po śmierci reżyserki.
Film opowiada o niezwykłym projekcie, zrealizowanym przez ekscentryczny duet, który stworzyli Agnes Varda, reżyserka, legenda francuskiego kina, i młody artysta wizualny, autor monumentalnych murali, kryjący się pod pseudonimem JR. Oboje występują na ekranie i od razu budzą ogromną sympatię – starsza pani o charakterystycznej dwukolorowej fryzurze na pazia i przystojniak w czarnym kapeluszu, kryjący się wiecznie za ciemnymi okularami. Ona ma lat blisko 90, on 33. Pozornie dzieli ich wszystko: wiek, doświadczenie, wspomnienia. To co łączy jest jednak o niebo ważniejsze –niesamowita wrażliwość i otwartość, dzięki której razem tworzą coś niezwykłego, no i przyjaźń i czułość, z jaką się do siebie odnoszą.

Film, zrealizowany w 2017 roku, dokumentuje podróż artystów po francuskiej prowincji. Varda i JR odwiedzają miejsca, które kiedyś tętniły życiem (górnicze miasteczka, małe porty, rolnicze farmy), a teraz zamierają, odchodząc w niepamięć. Artyści fotografują mieszkańców, a wielkoformatowe wydruki zdjęć naklejają na budynkach, całkowicie zmieniając przestrzeń. Zmiana dotyka nie tylko otoczenia. To również próba przywrócenia radości, a czasem także godności, bohaterom zdjęć, a także całym społecznościom portretowanych miasteczek.

Agnes Varda zmarła 29 marca. Miała 90 lat. Była utytułowaną reżyserką, laureatką honorowego Cezara za osiągnięcia życia i honorowego Oscara za całokształt  twórczości (jej najważniejsze filmy to „Cleo od 5 do 7”, „Szczęście”, „Bez dachu i praw”). Była też fotografką i artystką wizualną.  Tworzyła do ostatniego dnia życia.
W jednym z wywiadów na temat projektu fotograficznego zatytułowanego „Na dwie ręce” (A deux mains) –  składały się na niego zdjęcia splecionych dłoni zaprzyjaźnionych z artystką par, powiedziała :
„Przez trzy miesiące moi przyjaciele przychodzili do mnie i pozowali mi. To było za każdym razem niezwykle miłe przeżycie, wspólnie przeżywany moment czułości. Odważmy się być sentymentalni.”
To ostatnie zdanie wybrzmiewa również z filmu „Twarze plaże”. Historii pięknie opowiedzianej . Czasem zabawnej, czasem nostalgicznej. Niezwykłej, ulotnej, trochę niedzisiejszej. Nie do zapomnienia.

Film „Twarze plaże” można zobaczyć teraz na platformie NC+.

(zdj. materiały prasowe)